Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No61 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— W końcu tego miesiąca... Potrzeba przecie, żeby się przepowiednia spełniła!...
Nastała chwila milczenia.
Luc zdawał się być zamyślonym.
Wiedźma przypatrywała mu się z ciekawą ironią.
— Perino, rzekł nakoniec szlachcic, obiecałaś mi odkryć plany swoje dziś rano.
— Żądasz, abym dotrzymała obietnicy?...
— Tak.
— A gdybym nie chciała ci nic jeszcze teraz powiedzieć?...
— Nie zaniósłbym tych kwiatów do pałacu de Simeuse.
— Dla czego?...
— Bo mam odrazę do niepotrzebnego mordestwa!...
— Do niepotrzebnego?... powiadasz.
— Zapewne!... Obawiam się, czy w tej chwili nie popełniasz grubej pomyłki. Napróżno silę się odgadnąć, na co śmierć tego nieszczęśliwego dziecka byłaby nam przydatną... Napróżno silę się odgadnąć, jakim nikczemnym podstępem, jaką piekielną kombinacyą, chcesz w oczach matki zamienić żyjącą Carmen, na nieżywą Janinę?...
— I nie możesz znależć sobie na to odpowiedzi?...
— Nie.
— No więc ja ci odpowiem, niedomyślny człowieku. Naprawdę, rzuciłabym cię oddawna, gdyby nie nasz interes wspólny... Słuchaj, co ci powiem...