Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No62 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

dzieli jak Janina niknie im istotnie w oczach. Tłumili jęki, połykali łzy i wmawiali w siebie nadzieje. Księżna w swojej boleści oburzała się na nieumiejętność doktorów.
— Co wy sobie myślicie!... zawołała pewnego dnia gniewem uniesiona. Jakto... opuszczacie moje dziecko... nic mu nie zapisujecie... niczego nie probujecie?...
— Niestety!... czcigodna pani... odpowiedział lekarz królewski, wiedza nasza jest w tym razie bezsilną.
— Więc skazujecie moję córkę?...
— Nie my ją skazujemy, proszę pani, Bóg to wzywa do siebie jednego z aniołów swoich...
— Doktorze... doktorze, miej litość nademną. Powiedz mi, że można ocalić Janinę!
— Bóg tylko może tego dokazać, dla ocalenia księżniczki cud jest koniecznie potrzebny.
— Cud?... wykrzyknęła księżna na pół nieprzytomna z rozpaczy. A więc... ja ją bez was ocalę... ja, jej matka!...
— Miłość macierzyńska istotnie dokazuje czasami cudów... szepnął doktór składając księżnej ukłon pełen serdecznego współczucia,
Pani de Simeuse opadła na krzesło, ukryła twarz w dłoniach i wybuchła głośnym płaczem.
Kiedy podniosła głowę, doktora nie było już w salonie, ale o kilka od niej kroków stał Luc de Kerjean, pogrążony w bolesnem milczeniu.
Biedna matka, pod wrażeniem uniesienia, jakie każda boleść powoduje, podbiegła do barona,