Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No63 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

nieszczęśliwy zabił się, spadając!... Chodźmy mu dopomódz, jeżeli czas jeszcze...
Ale już brama hotelowa została otwartą i kilku służących krzątało się około zemdlonego, czy zabitego człowieka.
Podniesiono go i przeniesiono do domu.
Rieux chwycił za dzwonek i zadzwonił.
Garson natychmiast się ukazał.
— Idź-no zobacz... powiedział doń pan de Rieux i przyjdź nam zaraz powiedzieć, czy ten człowiek żyje i czy nie jest ranny?
— Chłopak zbiegł na dół i za chwilę powrócił.
— I cóż?... zapytał de Rieux.
— Jest, panie markizie, wszelkie prawdopodobieństwo, że ten człowiek żyje... nie rusza się wprawdzie, ale oddycha... Oglądają mu ręce i nogi, ale nie są połamane... Na głowie także niema żadnej rany...
— Co to za człowiek?...
— Jakiś służący z jakiegoś wielkiego domu, z pod pokładów błota i kurzu, jaki go pokrywa od stóp do głów, jak gdyby zrobił przynajmniej sto mil nie zsiadając z siodła, widać doskonale liberyę. Na guzikach ma przepyszny herb z koroną, a w kieszeni kamizelki pełno złota!...
— Czy troskliwie nim się zajmują?...
— Bardzo troskliwie, panie markizie, dwóch kuchcików nacierają mu skronie wodą, a kucharz przytyka ocet do nosa.
— Czy koń zabił się na miejscu?
— To samo, coby się zabił... nieszczęśliwe