Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No64 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Janina nie mogła już teraz nawet przy pomocy księżnej unieść się na łóżku.
Głos jej stał się szeptem zaledwie dosłyszanym.
Potrzeba było pochylić się nad nieszczęśliwą i ucho do jej ust przykładać, ażeby się dowiedzieć, co mówi.
— Słucham cię, córko najdroższa, powiedziała pani de Simeuse, całując męczennicę:
Janina szepnęła:
— Już zaraz skończy się wszystko, dobra mateczko moja... Już was zaraz opuszczę... René przybędzie za późno... Cieszy mnie myśl, że przyjedzie... Będziecie mówić z nim o mnie... Pocieszy was swoją obecnością... Złagodzi cierpienia wasze... A chyba pierwsze to będzie zmartwienie, jakie wam sprawię, mamusiu... Wszak prawda?...
Księżna nie miała siły na odpowiedź.
Janina mówiła dalej:
— Proszę cię, matko moja, powiedz Renému, że go bardzo kochałam i że byłabym go bodaj uczyniła szczęśliwym, gdyby pan Bóg pozwolił mi był zostać jego żoną... Niech zachowa mój portret... ten skromny mały medalion... który mi pozwoliłaś dać mu przed rokiem... Niech nosi go na piersiach jak talizman... Znam ja serce i duszę Renégo... Wiem, że pozostanie wiernym mojej pamięci... jestem oto spokojna... Teraz, matko, nadchodzi chwila rozstania... pożegnajmy się zatem...
— Nie!... wykrzyknęła pani de Simeuse z głośnem łkaniem. Nie chcę... Jeżeli Bóg cię zabierze, to i ja pójdę za tobą...