Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No64 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

W pośród światła świec pachnących, Janina zdawała się zasypiać głęboko.
Niestety... godzina przebudzenia nigdy nie miała nastąpić.
Śmierć aż nadto pewną była.
Sławni lekarze, którzy nie byli w stanie ocalić nieszczęśliwej, potrafili przynajmniej skonstatować, że dusza uleciała z ziemskiej panny de Simeuse powłoki.
Po jednej i drugiej stronie katafalku księża odprawiali modły za umarłą.
Brama pałacowa otwartą została na rozcież.
Szlachta, panowie, noszący najsławniejsze nazwiska, i damy dworskie, wszystko to przychodziło uklęknąć obok prostych ludzi i biednych kobiet.
Równość chrześcijańska, równość wobec śmierci, panowała tu teraz bezwzględnie.
Po za draperyą w zagłębieniu kaplicy, ukryci przed wszystkiemi, książe i księżna rozpaczali w strasznej boleści swojej, w boleści tem okrutniejszej, że nie objawiała się ani krzykiem, ani łzami.
Upłynął cały dzień i noc cała.
Pan de Simeuse i jego żona chcieli czuwać i modlić się z kapłanami.
Stary, wierny sługa błagał ich, ażeby trochę wypoczęli i i trochę się posilili.
Nie odpowiedzieli mu nawet.
Następnego dnia rano odbyła się scena rozdzierająca.
Koń cały okryty pianą i poraniony ukazał się na pochyłości góry św. Genowefy.
Biedny wierzchowiec padł na rogu ulicy Clo-