Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No64 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.
XXV.
Tajemnica rodzinna.

Luc minął puste pokoje, jakie przechodził René Rieux i tak samo jak tamten znalazł się w kaplicy żałobnej.
Na twarzy miał wyraz głębokiej melancholii, ukląkł przy katafalku i zdumiał wszystkich długą modlitw, a pobożną i korną postawą swoją.
Po godzinie wyszedł i poprosił starego kamerdynera, ażeby uprzedził księcia, iż pragnie się z nim zobaczyć i porozumieć.
Ambroży poszedł z tą misyą, ale powrócił za raz z oznajmieniem, że pan de Simeuse pogrążony w głębokim smutku, nie jest w stanie przyjąć nikogo, nie wyłączając tak nawet zaufanego, jak baron, przyjaciela.
— O! panie baronie, dodał stary, poczciwy sługa, książe pan prawdziwie godnym jest pożałowania... Zaledwie go poznaję, tak się zmienił przez te dwa dni okrutnie... Nie przeżyje tego... na pewno... i księżna... biedna kobieta... także zaledwie się porusza... Patrzeć na nich, to serce się doprawdy kraje...
— Czy księstwo sami?... zapytał Kerjean.
— Nie, panie baronie... Pan René jest z niemi także...
— Pan René?... powtórzył Luc pytająco.
— Markiz de Rieux, narzeczony naszej świętej zmarłej panienki, odpowiedział Ambroży. Przy-