Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No64 p5 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Przeczytałem, ale chyba nie zrozumiałem, bo w pomieszanym moim rozumie, wyobraziłem sobie, jako jesteś zdania, iż jest możność stanąć do walki ze Śmiercią już nastąpioną. Niedorzeczne to, ale cóż chcesz, głowa moja tak osłabiona!... Musiałem źle przeczytać zapewne...
— Dobrześ książe przeczytał i dobrześ zrozumiał, odparł Kerjean poważnie.
Pan de Simeuse zwrócił na swojego interlokutora pełne obawy spojrzenie.
Patrzył nań jak na waryate, którego pomieszanie nagle się objawiło, |
Luc wytrzymał to spojrzenie i potaknął głową w sposób mający znaczyć:
— Trzymam się tego, co powiedziałem.
— Szlachetnym jesteś,.. wiem o tem... powiedział książe, wierzę więc, żeś nie po to przyszedł do tego smutnego domu, aby szydzić z boleści nieszczęśliwego starca... Wytłomacz się więc, na Boga... Powiedz, co za dziwne, szalone, przynosisz mi nadzieje?...
— Mości książe, odrzekł Kerjean, radość tak samo, jak i boleść zabija. Czy będziesz dość silny, na wytrzymanie gwałtownej radości?...
— O jakiej mówisz radości!... Co może być dla mnie radosnem na tym świecie...
— Jednakże...
— Janina nie żyje... wieczna więc żałoba trwać będzie w mojem sercu...
— Jednakże... powtórzył Kerjean.
Pan de Simeuse wstrząsnął się jak trup zagalwanizowany.