Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No65 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Żywa czerwoność zastąpiła śmiertelną bladość.
Dziwny ogień zabłysnął w zagasłych oczach.
Widocznem było, że biedny starzec, pomimo całej swojej niewiary, czepiał się ślepo niedorzecznej nadziei.
— Synu mój!... zawołał błagalnie, miej litość nademną!... Ja słuchając cię, rozum tracę... Czaję, że nie powinienem ci wierzyć, a jednakże serce mi drży, a dusza się ożywia... Jeżeli radość ma mnie zabić, nic to nie szkodzi!... Jestem na wszystko przygotowanym!... Mów! mów!... co możesz dla nas uczynić?...
— Mogę, odrzekł Luc poważnie i z przekonaniem, mogę wrócić państwu córkę...
De Simeuse wzniósł w górę ręce i oczy z nieopisaną radością, ale trwało to jedno mgnienie tylko.
Ręce zaraz mu opadły, oczy spochmurniały.
— Czy mi nie wierzy książe?... zapytał baron.
— Jakże mam wierzyć, niestety!... Sam siebie łudzisz, mój drogi... Czyż można co ze śmiercią poradzić?...
— Wiem o tem, ale...
— Ale co?...
— Ale pańska córka nie umarła... dokończył baron.
Pan de Simeuse uśmiechnął się boleśnie,
— Od dwóch dni, jęknął, Janina leży w trumnie, od dwóch dni doktorzy wypowiedzieli ostatnie fatalne słowo...
— Doktorzy powiedzieli prawdę, zapatrując