Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No66 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

ści... zgodzi się napewno... a wtedy będę miał prawo powiedzieć: Ocal moję córkę i połącz się z nią na zawsze...
— Będę zatem oczekiwał tutaj na księcia.
Pan de Simeuse oddalił się z duszą szarpaną dwoma sprzecznemi uczuciami: nieopisaną radością i smutkiem głębokim.
Księżna i René siedzieli w tem samem miejscu po za draperyą w kaplicy. Nawet na modły sił im już zabrakło.
Książe pochylił się ku pani de Simeuse.
— Blanko... szepnął jej pocichu, i ty René... bądźcie łaskawi pójść za mną...
Markiz powstał natychmiast.
Pani de Simeuse zapytała słabym głosem:
— Dla czego oddalamy się od naszej córki?...
— Chodźcie... powtórzył książe.
Matka i narzeczony Janiny zastosowali się do żądania i znaleźli się niebawem w małym saloniku.
Kiedy książe miał zacząć mówić, zrozumiał dopiero cały ciężar obowiązku, jaki przyjął na siebie.
Jak tu się wziąć do tego, ażeby powiedzieć temu szlachcicowi, temu kuzynowi, którego się synem nazywało i którego kochało się i kocha jak syna:
„Ciesz się i płacz zarazem, mój René... Narzeczona, którą masz za umarłą, zostanie przywróconą do życia, ale będzie straconą dla ciebie. Muszę cię prosić o zwrot słowa, jakie odemnie otrzymałeś, muszę je dać innemu...“