Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No66 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

nę wskrzeszoną, te znów opanowywało ich gorzkie zwątpienie i niewiara, czy de Kerjean sam się nie łudzi co do swojej tajemniczej siły, i czy nie każe im podzielać szalonych, niepodobnych do urzeczywistnienia, fantastycznych urojeń.
Wpadli w otchłań rozpaczy, ażeby znowu po chwili śnić najpiękniejsze nadzieje.
Męczarnie te zwiększały się co godzina.
Nad wieczorem pan de Simeuse przyszedł do przekonania, iż baron poznawszy, że się zagalopował, nie przyjdzie wcale do pałacu.
Przypuszczenie te sprowadzało nowe katusze, podobna nieufność była nie do wytrzymania.
Książe posłał lokaja na wybrzeże Saint-Paul z rozkazem poproszenia pana de Kerjeana, ażeby przybył niezwłocznie.
Lokaj powrócił wkrótce.
Szlachcic od rana nie był u siebie w domu.
— Boże miłosierny!... jakże ludzie są nielitościwi... zawołał książe. Umarli daleko są szczęśliwsi, bo nie cierpią i nie czują...
René de Rieux nie był już obok księcia i księżnej.
Skoro, dzięki staraniem pani de Simense, przyszedł do siebie z omdlenia, poprosił, ażeby go odprowadzono de pokoju, który kiedyś w szczęśliwych czasach zajmował.
— Nie potrafię... rzekł, ukryć dostatecznie mojej boleści, a nie chcę wam zatruwać szczęścia. Potrzebuję samotności. Zobaczę raz jeszcze tylko żyjącą tę, która była życiem mojem, moją przyszłością, nadzieją, opuszczę to przeklęte miasto i