Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No68 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Luc słuchając słów starca, zdawał się niezmiennie wzruszonym, pijanym radością.
— Ah! panie... wymówił nakoniec, kiedy uważał za stosowne zapanować niby nad sobą, podwójnie jestem szczęśliwy, raz, że spełni się najpiękniejsze moje marzenie, powtóre, że będę mógł nazwać cię ojcem...
— Chodź ze mną, moje dziecię... rzekł pan de Simeuse. — Janina nie wie, że tu jesteś, ale cię rada zobaczy...
Luc udał się za księciem.
Carmen okazała się bardzo wzruszoną.
Nowi narzeczeni szeptali do siebie drżącemi słowy.
Oczy jego błyskały płomieniami, z pod jej zaś rzęs długich nieśmiało opuszczonych, wydobywały się łzy, z przepięknych oczu płynące.
Scena śliczną była naprawdę.
Baron ujął rękę pseudo-Janiny i w obecności ojca złożył na niej przeciągły pocałunek.
Carmen zadrżała, jakby za dotknięciem prądu elektrycznego.
— No... pomyślał książe, wkrótce go z pewnością pokocha... a może już nawet kocha bezwiednie.
Luc przepędził resztę dnia w pałacu.
Pan de Simeuse zatrzymał go na kolacyi i nie puścił aż późno wieczór.
Przywiązanie doń uszczęśliwionego ojca zwiększało się co godzina i w zachwyt przechodziło.
I księżna nie mogła się oprzeć urokowi baro-