Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No70 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Szedł prosto przed siebie, nie troszcząc, się w jakim idzie kierunku.
Pustka i cisza uśpionego jeszcze grodu zgadzały się ze stanem jego duszy.
Niebo szare ciążyło nad Paryżem, wezbraną Sekwaną płynęły grube kawały lodu, rozbijając się z trzaskiem o filary mostowe, stada kruków fruwały w powietrzu.
— Wszystko to ponure, jak i serce moje!... myślał René.
I szedł dalej wybrzeżem od Notre-Dame z biegiem rzeki.
Na moście Pont-au-Change, zatrzymał się na kilka minut.
Oparł się o poręcz i wpatrywał w zburzone bałwany.
— Parę sekund starczyłoby na zakończenie męczarni moich, powiedział sobie. Jeden wysiłek woli, jedno poruszenie i zasnąłbym snem wiecznym w tej wilgotnej trumnie... Co mnie powstrzymuje?... co mnie do życia przykuwa?... Po co mam cierpieć, kiedy śmierć taka blizka i taka łatwa?...
Po raz drugi już od wczoraj myśl o samobójstwie przychodziła mu do głowy.
Ale trwało to tylko błyskawicę.
Młody szlachcic przypomniał sobie zaraz wczorajsze słowa kapłana i pociągnął dalej.
Minął Pont-Neuf i doszedł do Tuilleries, nie otwartych jeszcze o tak wczesnej porze, potem minął plac Ludwika XV-go i zapuścił się w step błotnisty, zmieniony później w pole Elizejskie, czyli