Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No71 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Kerjean zbladł ogromnie.
— Do markiza de la Tour-Landry?... powtórzył.
— Tak jest, panie baronie.
— I widzieli się z sobą?...
— Nie, panie baronie... słyszałem, jak szwajcar powiedział do lokaja:
„— Pana markiza niema od dwóch dni, powróci jutro dopiero.“
Luc, posłyszawszy te słowa, odetchnął swobodniej.
Malo prawił dalej.
— Hrabia de Jussace wydał rozkaz powrotu do domu, a że się domyśliłem, iż pan baron oczekuje na mój raport, nie podążyłem za karetą, lecz tutaj przybyłem.
— Dobrześ zrobił... bąknął Luc, niezmiernie wzruszony. Konie natychmiast... Ubieram się i wyjeżdżam...
— Czy pan baron zabiera mnie ze sobą?...
— Tak... Jadę do Czerwonego domu... Zmień prędko ubranie... i siadaj ze mną... Nie trzeba karety, pojedziemy konno... Bądź gotów w tej chwili!...
Malo zniknął.
Luc wyszedł z laboratoryum, zamknął je i klucz zabrał ze sobą, wszedł do swego gabinetu i zaczął się prędko ubierać, szepcząc półgłosem te niewyraźne słowa:
— Rozbicie u portu!.. Niebezpieczeństwo tuż... tuż... Czuję to dobrze!... Co robić?... Perina musi mi poradzić... Ona będzie wiedziała, co zrobić... ona mi powie wszystko... Musimy zdziałać