Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No73 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Nikt nas nie będzie mógł słyszeć proszę pana...
— Mój przyjacielu, zaczął Luc, ja się bardzo tobą interesuję...
— Mną!... mruknął żdziwiony Cezar.
— No... tak... tak, i dam ci zaraz tego dowód. Wiem, jak stoją twoje interesy... Kochasz i jesteś kochanym przez prześliczną blondynkę, imieniem Madelaine...
Pocztylion, gdy to posłyszał, skrzyżował ręce i otworzył usta.
Nie mógł się powstrzymać od okrzyku:
— Jakto?.. Pan zna Madelaine?...
— Wiem przynajmniej o waszej miłości... wzrusza mnie ona i chcę wam dopomódz... Jan-Ludwik nie jest godnym ciebie rywalem.
Usta Cezara zadrżały, oczy na wierzch mu prawie wyszły.
Kerjean mówił dalej:
— Na nieszczęście, Jan-Ludwik jest bogatym, a ty nie masz nic, ma on więc nad tobą ogromną przewagę... Ale może znajdę ja sposób na zaradzenie złemu... i to dobry nawet sposób...
— Jaki?... zapytał żywo Cezar.
— Gdybyś miał, tak jak Jan-Ludwik, sto dukatów w kieszeni, to ojciec Madelaine, tobieby oddał z pewnością pierwszeństwo; czy tak?...
— Z pewnością... że tak... ale ja nie mam ani grosza.
— Cóżbyś dał zato, żeby posiąść potrzebne pieniądze?...