Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No73 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

gę. Poznał w głębi karety szlachetną twarz i białe jak śnieg włosy markiza de la Tour-Landry.
Ku wielkiemu ździwieniu barona, który wiedział, że starzec zabrał ze sobą służącego, nie zobaczył na koźle nikogo.


XXXIII.
Dobry pocztylion.

— Sam jest... mruknął złowrogo. Dyabeł mi widocznie dopomaga!...
Czem się tłomaczyła chwilowa samotność pana de la Tour-Landry?...
Starzec odznaczający się ojcowską dla otoczenia swego dobrocią, miał służących równie jak sam starych, wszyscy bowiem pozostawali u niego od lat czterdziestu, i pięćdziesięciu nawet.
— Moi ludzie warci tyle, co ja sam, powiadał, śmiejąc się serdecznie, ani zgrabni, ani prędcy, bo im już ani ręce, ani nogi, ani pamięć nie dopisuje. Obsługują mnie źle, lecz za to kochają mnie szczerze.
Kamerdyner, zabrany w drogę przed paru dniami, miał lat z góra siedmdziesiąt.
Gwałtowny atak reumatyczny przykuł go do łóżka na wsi, a że pan de la Tour-Landry zmuszony był powracać do Paryża, pozostawił chorego staraniom gospodyni i ogrodnika, i sam wyruszył w drogę.