Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No74 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Chcesz mnie zabić?... zapytał pan de la Tour-Landry, z zupełnym spokojem.
Baron tupnął nogą.
— Przysięgnij!... przysięgnij!... krzyczał. Przysięgnij natychmiast!...
— Ja, jako człowiek honoru, dotrzymuję zawsze danej obietnicy bez przysięgi, ty mój panie, mruknął markiz, z fałszerza musisz się stać mordercą!...
Kerjean nie posiadał się ze złości..
— Czy pan przysięgniesz, czy nie?... powtórzył, chwytając markiza za ramie.
Szlachetny starzec nie raczył odpowiedzieć nędznikowi.
— Głupi i ślepy człowieku!... wrzasnął Luc, coraz większym unoszony gniewem. Litowałem się nad twojemi białemi włosami!... próbowałem cię ocalić przed samym sobą... a ty odrzucasz deskę zbawienia, jaką ci podawałem!... Jesteś w mojej mocy, a pogardzasz mną jednakże!... Trzymam cię w rękach, a ty mnie znieważasz!... Nieszczęśliwy, kto na zgubę moję nastaje!.. Niechże spełni się przeznaczenie twoje!...
Powiedziawszy to, Luc odstąpił od drzwiczek karety, o które stał oparty przez cały czas rozmowy, zawołał na Malo, ażeby się usunął na lewo, skierował konie na prawo i zaczął je bić niemiłosiernie.
Zarżały żałośnie, rzuciły się gwałtownie naprzód i popędziły galopem po wązkiej pochyłej drodze,
Baron skoczył na swego rumaka i pędząc przy dyszlu, straszył je krzykiem i biciem.