Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No74 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

starzec się nie podniesie, żeby go oskarzyć. Z nadzwyczajną zręcznością zsunął się po stromej pochyłości, w kilka sekund znalazł się na dnie parowu.
Rezultat piekielnego dzieła taki był, jak sobie tego de Kerjean i Perina życzyli.
Pan de la Tour-Landry już nie żył.
Koła roztrzaskały mu czaszkę... krew płynęła z okropnej rany...
Trup poszarpany prawie w gwałtownym upadku, okropny przedstawiał widok.
Oczy otwarte, zdawały się ciskać swemu mordercy przekleństwo.
Zadrżał i odwrócił głowę.
Teraz, kiedy cel zamierzony osiągnął, teraz się przestraszył dopiero.
Czemprędzej zaczął się drapać do góry. Zadanie dosyć było trudne, bo na każdym kroku osuwały mu się nogi, z rąk wymykało mu się zielsko, którego się przytrzymywał.
Po niesłychanych trudach wydobył się jednakże i odetchnął swobodnie.
Malo przewidując, że panu pilno będzie się oddalić i sam pragnąc jak najśpieszniej opuścić to złowrogie miejsce, trzymał gotowe konie,
Luc owinął się w płaszcz, który porzucił nad brzegiem, w chwili gdy zatrzymał karetę, skoczył co żywo na siodło i spiął konia ostrogami.
Podróż była szybka i milcząca.
Wjechawszy do miasta, de Kerjean nie tracąc czasu na wstępowanie do siebie i na zmianę ubrania, udał się do Czerwonego domu, a Malo odesłał z końmi.