Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No75 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Niestety!... mówił do siebie z goryczą. Pan Bóg widocznie mnie opuścił. Wszystko się dokoła mnie zapada!... Czyż jestem jedną z tych istot przeklętych, co wloką za sobą nieszczęście?... Czy ten szlachetny starzec padł dla tego, że mnie kochał i że usiłował mi dopomódz?...
Tak myślał René, chociaż nie wiedział i nie mógł wiedzieć, że smutne jego słowa, były strasznej prawdy wyrazem...
Jakkolwiek pozbawiony opieki hrabiego de Jussac, René nie zaniechał zamiaru udania się do markiza de la Teur-Landry.
Stary szlachcie nie może mu odmówić pomocy w sprawie uchronienia od hańby jednego z domów najszlachetniejszych i nie pozwoli na tryumf nędznika...
Z tej racyi, około trzeciej po południu, udał się do hotelu na plac Royale.
Tu dowiedział się od szwajcara, że markiz jeszcze nie powrócił, ale że spodziewają go się lada chwila, wyjeżdżając bowiem z Paryża, zaprosił kilka osób na dzisiaj na obiad, a godzina obiadowa właśnie się przybliża.
René pozostawił kartę swoję wizytową, powiedział że powróci i zaczął błądzić smutny w około Bastylii.
Kiedy się zmęczył tak, że już dłużej chodzić nie był w stanie, usiadł na ławce, pomimo dokuczliwego zimna i pogrążył się w smutnych myślach swoich.