Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No76 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Uspakajał się tem, ale doznawał pomimo to jakiejś obawy, jakiejś dotkliwej trwogi.
Wszystkie nerwy w nim drżały, bo zresztą najpierwszą karą wszelkich przestępców jest właśnie ciągła obawa.
— No przecie się dowiem, o co chodzi!... szepnął, skoro skończył się ubierać. Wolę najgorszą rzeczywistość, aniżeli ten ciągły strach piekielny...
Miał już wychodzić z pokoju, gdy spojrzał w lustro i przeraził się nadzwyczajną bladością swojej twarzy.
Jeżeli markiz de Rieux miał jakie podejrzenie, podobna bladość z pewnością je potwierdzi.
Luc rozumiał to dobrze i dla tego roztarł trochę różu na policzkach z taką szybkością i wprawą, jak to czyni draśnięta zębem czasu piękność, udająca się na dworskie przyjęcie.
Spojrzał znowu w lustro, i tą razą zupełnie był z siebie zadowolony.
Nie pozostawiająca nic do życzenia świeżość cery, świadczyła o zupełnym spokoju jego duszy.
Przybrał uprzejmy uśmiech na usta i pewny siebie przeszedł mały buduar, pomiędzy gabinetem a salonem.
Otworzył drzwi i znalazł się w obecności markiza de Rieux.
René czekał stojąc z kapeluszem w ręku.
Skłonił się poważnie, a wyraz twarzy lubo zimny, wcale miał nie groźny.
Baron przemówił pierwszy:
— Panie markizie, rzekł najzupełniej swobodnie, pozwoli pan zapytać się zapewne, czemu za-