Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No77 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Markiz nie jest mi w stanie nic zrobić, po co więc miałbym narażać życie w niepotrzebnem z nim spotkaniu.
René mówił z coraz bardziej wzrastającą złością:
— Panie baronie, oświadczam panu, że to małżeństwo nie może przyjść i nie przyjdzie do skutku!
— Któż mu przeszkodzi, jeżeli wolno zapytać?...
— Jakim sposobem?...
— W sposób najprostszy, zabijając pana...
Luc skrzyżował ręce na piersiach i patrząc śmiało w oczy swego interlokutora, oświadczył mu tym samym tonem wytwornej grzeczności, jakiej się trzymał od samego początku rozmowy:
— Więc pan, panie markizie, proponuje mi pojedynek?...
— Cieszę się bardzo, żeś mnie pan nareszcie zrozumiał... Tak, proponuję panu pojedynek... i to pojedynek śmiertelny! Niechaj Bóg pomiędzy nami rozsądzi.. Racz pan wyznaczyć dzień, godzinę i miejsce...
Kerjean potrząsnął głową.
— Nie... nie zgadzam się na to, odpowiedział.
René cofnął się wzburzony.
— Odmawiasz mi pan?... powtórzył gwałtownie.
— Tak, panie...
— Co za powód tej odmowy?...
— Bo pojedynek ten nie miałby poprostu sen-