Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No78 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

ne!... Więc nie ty mnie, ale ja tobie jestem właściwie obowiązany.
René uścisnął ponownie ręce malarza i odpowiedział tonem serdecznym:
— Przyjmuję...
Możemy zapewnić, że dwieście luidorów, ofiarowane za szkic wymalowany w kilka godzin, mniejby ucieszyły były artystę, niż te słowa młodego szlachcica.,
— Mój przyjacielu.. rzekł René, muszę cię pożegnać niestety...
— Już... tak prędko?... wykrzyknął malarz.
— Przykro mi to bardzo, ale godziny mam policzone, cały dzień dzisiejszy nie do mnie należy...
— Czy już myślisz opuszczać Paryż, do którego przybyłeś zaledwie?...
— Tak jest, mój przyjacielu... wyjeżdżam...
— W daleką może podróż?...
René skinął głową i powiedział po cichu, ale tak, że go posłyszał artysta:
— Tak.. w długą podróż bardzo... w światy nieznane... z których się nie powraca...
— Proszę cię, nie zapominaj o mnie i pomyśl czasami o swoim przyjacielu malarzu!...
— Dopóki żyć będę, nie zapomnę z pewnością o tobie...
— Czy mogę mieć tę pociechę, że wychodzisz odemnie mniej zrozpaczony, spokojniejszy trochę niż wczoraj?...
— Jestem rzeczywiście spokojniejszy, bo tak zwykle bywa, gdy jakaś niepewność z serca nam spada, gdy się powzięło jakieś stałe postanowienie,