Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No78 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

le mam szacunku dla księcia i dla ciebie, pani, ażebym mógł odejść na zawsze nie pożegnawszy się z wami.
— Więc wyjeżdżasz?...
— Cóż mam robić?... Czyż mogę myśleć o pozostaniu?...
Pani de Simeuse musiała uznać, że René ma racyę, bo nie odpowiedziała nic na to.
— Kiedy wyjeżdżasz?... szepnęła po chwili.
— Dzisiaj... za kilka godzin...
— Gdzie się udajesz?...
— Wiem tylko, że bardzo daleko... Zrzekam się swojej woli, a oddaję się przypadkowi... On niechaj mnie prowadzi, gdzie mu się żywnie podoba...
— Wieleś wycierpiał, mój synu, a jeszcze cierpisz okrutnie. Twoja bladość, twoje zmienione rysy, świadczą wymownie o tem... Przerażasz mnie, dziecko moje, doprawdy... Co będzie, jeżeli ci siły nie dopiszą w podróży!...
René, jak wiemy, głęboko był przekonany, że przed wieczorem żyć już przestanie.
Odpowiedział więc z pewnością siebie:
— Daleko jestem silniejszym, aniżeli się wydaję. Pojadę... i może u celu podróży odnajdę trochę spokoju...
— Oh! niechaj cię Bóg wysłucha... wykrzyknęła pani de Simeuse, niechaj ci pozwoli zapomnieć...
— Dla czegóżby nie... odparł René z goryczą. Serce moje takie samo jest przecie, jak serce innych