Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No79 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Cofnij obietnicę swoję, mateczko!...
— To już po raz drugi w takim razie Janino, nie dotrzymałabym słowa Renému... Nie, nie uczynię mu podobnej przykrości, nie zadam mu w twojem imieniu nowej dotkliwej boleści, nowej niezasłużonej zniewagi. Szlachcic on, przyjaciel i krewny, zasługuje najzupełniej na nasz szacunek, a bez wahania gotów dla nas życie poświęcić... Odwagi zatem, dziecko kochane... Czyś straciła tę heroiczną prawie siłę woli, jaką w tobie zawsze podziwiałam?... Czyż nie jesteś już córką de Simeusów?...
Carmen zrozumiała, że dalszy opór byłby niewłaściwy, że napróżno zresztą walczyłaby z postanowieniem matki i że potrzeba jej ustąpić koniecznie...
— Zresztą... pomyślała, rzuciwszy szybkie w przeszłość spojrzenie, nie pierwszy raz przecie postawię czoło burzy... Znam położenie, będę się mieć na baczności i wyjdę z próby zwycięzko...
Głośno zaś dodała:
— Muszę ci być posłuszną, matko... Gdzie na mnie czeka pan de Rieux?...
— Na dole, w małym saloniku, moje dziecię kochane...
— Idę zatem do niego...
— Uściskaj mnie jednak przedtem...
— O! z całego serca, mateczko!...
Księżna objęła Carmen, a całując szeptała jej do ucha:
— Bądź dobrą i miej litość dla niego, moje