Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No80 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Czy trwa w postanowieniu wyjazdu?
— Tak... a ja nie ukrywałam wcale przed nim, że pochwalam z całej duszy to jego postanowienie...
— Biedny René!... Niech go Bóg prowadzi szczęśliwie...
— Będziemy się modlić za niego, kochana mateczko...
— Czy oddał ci depozyt, o którym mówił?...
— Ten mniemany depozyt był tylko pretekstem dla zobaczenia się ze mną... Nie było wcale o nim mowy...
Pani de Simeuse nie mogła się o nic więcej w obecności de Kerjeana wypytywać i rozmowa stała się ogólną, ale nie trwała długo bo zbliżała się godzina pojedynku, a baron zanadto dobrze był wychowanym, iżby się miał o minutę chociażby tylko opóźnić.
Sciągnąć przeciwnika w zasadzkę i zabić go podstępnie — były to rzeczy zwyczajne dla barona, ale dać czekać na siebie, o nigdy!.. przenigdy!...
Podobne uchybienie zdawało się niepodobieństwem.
Pożegnał księżnę i księżniczkę.
Pani de Simeuse zaprosiła go na kolacyę.
Przyjął inwitacyę z oznakami wielkiej radości i wdzięczności, pocałował z szacunkiem rękę przyszłej matki, pożegnał raz jeszcze czule Carmen, a na wyjściu szepnął jej do ucha: