Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No81 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Skłonili się sobie wzajemnie.
— Tysiąc razy przepraszam pana markiza... zawołał de Kerjean, że kazałem czekać na siebie... ale się przecie nie spóźniłem?...
— Jesteś punktualnym, panie baronie... odrzekł René, ja się tylko pośpieszyłem...
— Czekam na rozkazy... powiedział Luc.
— Wskaż mi pan drogę, a gotów jestem pójść za nim... odpowiedział Rene.
Kerjean zaczął iść, przepuszczając przez grzeczność markiza.
Ulica Tombe-Issoire była właściwie, zawsze prawie pustem przejściem pomiędzy wielkiemi o0grodami i niezabudowanemi placami.
Na całej tej przestrzeni można było naliczyć zaledwie trzy, czy cztery domy, rudery raczej opustoszałe, bo drzwi ich dniami i nocami były pozamykane, a nigdy ciekawa głowa kobiety, albo dziecka nie ukazywały się z po za brudnych małych szybek wązkich okien, gdy się słyszeć dały kroki jakiego przechodnia.
Luc i René szli jakie dwieście kroków, obok wysokiego muru w bardzo złym stanie utrzymywanego, którego wierzchołek zaschnięte zielska pokrywały.
Luc zatrzymał się przed małą spróchniałą furtką, trzęsącą się ze starości na zardzewiałych zawiasach.
— Przybyliśmy na miejsce, panie markizie, rzekł do Renégo.
I jednocześnie popchnął furtkę i usunął się na bok, żeby przepuścić pana de Rieux.