Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No81 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Kerjean wszedł za markizem, zamknął furtkę i zasunął długą ciężką zasuwę, a potem zawołał najswobodniej, prawie wesoło:
— Przyzna pan markiz, że nie przesadzałem niczem, zachwalając tę miejscowość jako najdogodniejszą w tej okoliczności!... Prześliczny to placyk, jakby umyślnie przygotowany dla młodzieńców, których mniej czy więcej ważne powody zmuszają do podrzynania sobie gardeł... W żadnej okolicy Paryża, a znam wszystkie bardzo dobrze, niepodobnaby znaleźć takich dogodności... Czy pan markiz podziela zdanie moje?...
— W zupełności... odpowiedział René, na którego ustach udany czy prawdziwy zapał barona wywołał uśmiech mimowolny.
Niepodobna było zresztą zaprzeczyć, że miejsce doskonale było wybrane.
Bo proszę sobie wyobrazić czworokąt wielkich rozmiarów, gdzie drzewa przed sześćdziesięciu może laty przypadkowo posiane rosły swobodnie.
Były to po większej części drzewa modrzewiowe.
Gdzie niegdzie widać było także dęby i ogołocone z liści lipy podobne do olbrzymich szkieletów, wyciągających ramiona ku niebu.
U stóp ich rosły krzaki ostrokrzewiu i cyprysu, po całym murze pięły się nierówno zeschłe dzikie bluszcze.
Gdzieniegdzie przedstawiały się oczom miejsca zupełnie puste, jakby umyślnie przygotowane na teatr spotkań zbrojnych.
Odgłos kroków głuszyła prawie zupełnie gru-