Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No81 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

ka, mordercę i odzyskam narzeczoną!... O! dowiodę panu baronowi, że teraz pragnę żyć znowu.
Tak myślał sobie René, a pod wzrastającą nadzieją ustępowały złowrogie jego przeczucia, jak kruki, co ze starego dębu sfrunęły.
Luc podwajał tymczasem usiłowania, liczył na łatwe zwycięztwo, więc go zawód doprowadzał do wściekłości.
Policzki mu płonęły, z czoła spływał pot wielkiemi kroplami, przyśpieszony oddech świadczył o gwałtownem biciu serca.
René wierny postanowieniu, wyczerpania sił przeciwnika, zasłaniał się i odpychał swobodnie najniebezpieczniejsze jego cięcia.
Głuche przekleństwo wyrwało się z ust Kerjeana.
— Panie baronie, zapytał René z ironią, czyż byś był już zmęczonym?...
Kerjean odpowiedział gradem cięć piorunującej szybkości, ale zawsze koniec jego szpady napotykał przed sobą, jakby niepokonaną tarczę, broń oficera marynarki.
René uśmiechał się ironicznie.
Nagle zadrżał gwałtownie.
Jakiś szmer niepojęty dał się słyszeć w gęstwinie cyprysów.
Odwrócił na wpół głowę.
Ciemne gałęzie poruszały się, ale niedostrzegł w nich nikogo.