Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No82 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Nie mamy już tu nic do roboty, odezwał się baron, chodźmy zatem...
Powrócił na miejsce, gdzie odbywał się pojedynek, zakończony morderstwem, podniósł płaszcz, zarzucił go sobie na ramiona, wsunął kilka sztuk złota w rękę Coquelicotowi, który na podziękowanie ukłonił mu się aż do ziemi i powrócił do znajomej nam furtki.
— Wyjdźcie wy pierwsi, rzekł do dwóch nędzników, odsunąwszy zasuwę i otworzywszy furtkę, i zobaczcie, czy ulica zupełnie pusta...
— Pusta jak step arabski... odrzekł Morales, rzuciwszy w prawo i w lewo okiem drapieżnego ptaka.
— No to dobrze, mruknął Kerjean, zamykając drzwi i zasuwając zasuwę.
— A co, baronie — zapytał cygan — czy ty tam pozostajesz?...
— Nie myślę...
— Ciekawym zatem jak wyjdziesz, Caramba, czy nie masz przypadkiem skrzydeł?...
Luc nic nie odpowiedział na te pytania, ale postąpił kilka kroków na prawo i odszukał miejsca, gdzie były porobione w murze nacięcia, na których można było doskonale oprzeć nogę i utrzymać się rękami.
Dzięki tym stopniom, wdrapał się na mur, jak po drabinie, uchwycił silnie za jego wierzchołek i ześlizgnał się na ulicę.
— Caramba!... kochany baronie!... wykrzyknął brat Carmeny — zręczny jesteś, jak małpa i lekki