Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No82 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Morales spostrzegł to i zbliżając się do Malo, zapytał po cichu:
— Cóż to jest, mój chłopcze?...
Malo przeżegnał się po raz drugi i odpowiedział drżącym głosem:
— Wejście do hotelu Dyabelskiego.
Morales nigdy nie słyszał o podobnym hotelu, mruknął zatem do siebie:
— Caramba!... szkaradna miejscowość jakaś!...
Upłynęło kilka minut od czasu, gdy minęli bramę, a de Kerjean szedł ciągle przy murze.
Nakoniec zatrzymał się.
Mur w tem miejscu tworzył kąt ostry, i o pięćdziesiąt kroków dalej, dosięgał ogrodzenia parku Luksemburskiego.
Luc obrócił się do Malo, wziął od niego latarkę, puścił słaby promień światła i przekonawszy się, że nikogo nie było słychać w blizkości, podszedł jakby do galeryi podziemnej, zrobionej w podmurowaniu, a zamkniętej na grube drzwi opatrzone zamkiem mocnym.
Wyjął z kieszeni klucz, włożył go w zamek, zakręcił, nacisnął klamkę i drzwi się otworzyły ze zgrzytem na zardzewiałych zawiasach.
Malo patrzył na swego pana prawie skamieniały ze strachu.
— Wejdźcie!... rzekł de Kerjean do swych towarzyszy, na drzwi wskazując.
Obaj zamiast zbliżyć cofnęli się o dwa kroki.
— Cóż to?... zapytał Luc ździwiony.
— Niech pan raczy mi przebaczyć... mruknął