Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No83 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Malo znał zanadto dobrze swojego pana, ażeby nie być pewnym, że dotrzyma święcie groźby... Z dwojga złego wybrał mniejsze, i trzęsąc się jak w febrze, wszedł de ogrodu.
Morales zabobonny, jak każdy bretończyk, trząsł się tak, że najwyraźniej można było słyszeć, jak dzwonił zębami, na widok jednak pistoletu Kerjeana zaniechał wszelkiego oporu...
Udał się za Male, nie wymówiwszy przynajmniej głośno, ani jednego słowa, ale bijąc się w piersi, szeptał modlitwy wszystkie, jakie mu na pamięć przychodziły.
Luc wszedł ostatni, zamknął drzwi za sobą, a odsłoniwszy teraz zupełnie latarkę, wypuścił białawe światło.
Oświecił niewielką przestrzeń, co bardziej jeszcze uwydatniało ciemności panujące dokoła.
Ogród był ogromny, (cała dzielnica później na przestrzeni jaką zajmował stanęła), a trzeba go było przejść w prostej linii, ażeby dotrzeć do zabudowań hotelu.
Blade światło latarki łamało się o czarne jak smoła pnie drzew ogromnych z liści ogołoconych, od czasu do czasu rysowały się niewyraźne na zamurszałych podstawach sylwetki figur kamiennych, podobne do olbrzymów białemi całunami okrytych.
W jasny dzień wiosenny, ogród ten musiał wyglądać na las dziewiczy, pełen widm tajemniczych.
Rozumie się, że o alejach, ani nawet choćby drożkach, mowy być nie mogło, mech, zielska, korzenie kasztanów i lip, zarosły wszystkie ścieżki.