Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No83 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

ciami mięsiw, z drobiem i zwierzyną, obracały się nieustannie u ogniska olbrzyma.
Baron śmiały i niewzruszony, towarzysze zaś jego bardziej jeszcze teraz drżący, nie zatrzymali się tu wcale.
Z latarką w ręku wszedł Luc na schody kamienne, zupełnie dobrze zachowane, na pierwsze piętro, minął razem z kamratami kilka pokojów zupełnie zniszczonych, o ile sądzić można było przy słabem świetle latarki — przeszedł dużą sień, wychodzącą na główne szerokie schody, otworzył jakieś drzwi i wtargnął do kaplicy, arcydzieła kiedyś stylu i ornamentacyi.
Ale obecnie z dawnej tej świetności pozostały szczątki tylko.
Pomiędzy płytami posadzki przeświecały zielonawe szpary.
Drewniane rzeźby, zmurszałe od wilgoci, ze ścian opadały.
Płótna obrazów stały się niby pajęczyna, w ołtarzu żadnych nie było draperyj, w dwa oknach owalnych ani jednej szyby, a sowie gniazda wszędzie.
Morales i Malo spojrzeli po sobie: kaplica w przybytku szatana!...
Nic dziwnego, że mogły się temu ździwić podobnie inteligentne umysły.
Luc podszedł do murowanego ołtarza, opartego o ścianę na wprost drzwi i ukląkł na pierwszym z trzech stopni.
— Caramba!... mruknął Morales, szturgnąw-