Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No83 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Kerjean zniknął im z oczu, ogarnęły ich nieprzeniknione ciemności.
— Mój biedny pan, mruknął Malo, sądząc, że barona pochłonęła przepaść bezdenna. Niestety!.., już go więcej nie zobaczę!...
— Święty Jakóbie, dopomóż mi!... jęknął płaczliwie Morales, jesteśmy zgubieni!... Nigdy, przenigdy nie zdołamy wydobyć się sami z tych miejsc przeklętych!...
Ale w tej chwili rozległ się rozkazujący głos Luca:
— Hej!... Do wszystkich dyabłów!... a czemuż nie idziecie ciemięgi?...
— Powraca!... jęczał Morales, padając na kolana i bijąc się w piersi... wyraźnie z piekieł do nas się odzywa!... Wielki święty Jakóbie de Composletta, zmiłuj się nad sługą swoimi... Nie pozwól mi zginąć tak marnie!... Ja życie moje poprawię...
— Dobry panie!... zawołał Malo drżącym głosem, a gdzie pan się znajduje?...
— Wiesz dobrze gdzie, łotrze ty jakiś!... odpowiedział gniewnie baron. Czy głupota oślepiła i ogłuszyła i ciebie i tego drugiego idyote, Moralesa; czy mam was za łby tu powciągać, łajdaki?...
Słowa te nie wyglądały na przemowę widma, dodały więc otuchy obu zbirom.
Zaczynali pojmować, że baron żyje i że trzeba iść za nim.
W rzeczywistości, studnia miała siedm do ośmiu stóp głębokości.
Można było dostać się do niej albo śmiałym skokiem, jak to baron uczynił, albo też po żelaznej