Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No83 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Morales nic nie odpowiedział, ale drżał coraz bardziej.
Malo żegnał się nieustannie. Nie lubił mieć do czynienia z trupami, i to w dodatku o północy i w zabudowaniach hotelu Dyabelskiego.
Kerjean nie bał się ani nieboszczyków, ani widm żadnych zgoła, rozchylił też ostrożnie gęste zielska, żeby nie popsuć dobroczynnej zasłony, co tak doskonale tajemnicze wejście do korytarza skrywała i wszedł do wnętrza cysterny.
Morales i Malo to samo uczynili.
— Ciało tutaj być musi, rzekł baron, wskazując na środek otchłani. Owińcie je dobrze w płaszcz, jeden weźmie za ramiona, drugi za nogi i z powrotem do galeryi.
Mówiąc to, skierował światło latarki na miejsce wskazane.
Skoro baron rozkazywał, potrzeba go było słuchać.
Malo i Morales pochylili się nad ziemią, unieśli zeschłe dzikie zielska i zaczęli szukać starannie.
— Śpieszcie się!... wołał Kerjean, robota przecie łatwa.
Malo, wyprostował się wybladły.
— Co tam takiego?... zapytał Luc.
— Panie baronie, odpowiedział, ja tu nic nie znajduję.
— Ani ja... dodał Morales, dzwoniący głośno zębami.
— Co?... powtórzył zdumiony Kerjean.
— Niema nic!... odpowiedzieli obaj towarzysze.
— Niepodobna!... wykrzyknął baron, źle chyba szukacie!...
— Caramba!... mruknął pod nosem Morales, ciało nieboszczyka więcej przecie zajmuje miejsca, niż jakiś liść zeschły... Żeby było, to byśmy je zobaczyli przecie...