Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No83 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Kerjean sam zabrał się do roboty; sam rozpoczął poszukiwania, przejrzał każdą piędź ziemi i przekonał się na własne oczy, że trupa nigdzie nie było.
— To nie do uwierzenia!... powiedział i na seryo zaczął się zastanawiać, czy nie jest przypadkiem igraszką halucynacyj jakiej. Niepodobna!... niepodobna!... powtarzał nieustannie.
Rzeczywiście zniknięcie zwłok z takiego miejsca i to w ciągu kilku godzin zaledwie, przechodziło w dziwną fantastyczność.
— Czyż to tak trudno wytłomaczyć?... pomyślał Morales, dostrzegłszy niepokój i zdumienie barona. Dyabeł jest tu u siebie, musiał obchodzić zapewne te szkaradne miejsca, znalazł ciało i zabrał je, jak swoje... Caramba!... przecie to bardzo proste!... Po co szukać daleko tego, co samo gwałtem rzuca się w oczy?...
— Czyżbym zabłądził?... szeptał Kerjean. Czyżbym zmylił drogę?... Wszakże do tej cysterny Morales i Coquelicot rzucili trupa z mojego rozkazu?...
Wziął kółko od latarki w zęby, uchwycił się dwoma rękami gałęzi, wyrastających z pomiędzy szczelin muru i dzięki nadzwyczajnej sile, uniósł się nad otwór cysterny i znalazł w pustym placu przy ulicy Tombe-Issoire.
Jednym rzutem oka rozpoznał dokładnie miejscowość.
Nie popełnił żadnej pomyłki, był w miejscu, do którego chciał się dostać.
Zeskoczył z powrotem i znowu zaczął świecić latarką po ziemi; piasek i suche liście dostarczyły mu niezbitych dowodów materyalnych, że ciało leżało tutaj.
Struga krwi widoczną była na piasku... czerwone kreple znajdowały się na liściach...
Baron gestem prawie konwulsyjnym chwycił się obiema rękami za głowę i głośno zawołał: