Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No84 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

prosto przed wami... Idźcie prosto, a dostaniecie się do nich.
— Co?... wykrzyknął Malo, pan baron chce tutaj sam pozostać!...
— Muszę, skoro was widzę umarłych prawie ze strachu...
— Ależ, panie baronie... panie baronie... zawołał Morales z wymówką. Myślisz nas pan opuścić!... To bardzo źle z twojej strony!... Dziwię się bardzo!... Caramba!...
— Wcale was nie porzucam... odrzekł Luc, przeciwnie, zasłaniam od niebezpieczeństwa...
Cygan i Mało nie byli tego zdania, dla nich najstraszniejsze ze wszystkich niebezpieczeństwo było rozłączenie się z de Kerjeanem w tych tajemniczych ciemnościach.
Chociaż zlodowaciali do szpiku kości, woleli trzymać się z nim razem.
Myśl pozostania we dwóch tylko, zamieniała ich w posągi.
Odmówili zatem stanowczo, a Luc rozumiejąc doskonale, żeby go nie usłuchali, jako nieprzytomni prawie, zupełnie nie nalegał.
— No, to chodźcie ze mną, jeżeli tego chcecie, ale sprawiajcie się cicho.
I nie dodawszy ani słowa, zmienił nagle kierunek.
Zamiast iść w stronę kaplicy, przeszedł w poprzek podziemia i przybył do wielkiego stołu granitowego, opartego na słupkach murowanych, otoczonego kamiennemi ławkami.
Usiadł na jednej z tych ławek, z oczami w