Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No86 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Gdzie pan baron każe jechać?... zapytał.
— Na ulicę l’Enfer do hotelu Dyabelskiego... odpowiedział baron.
Wierny sługa nie stracił miny. Zapewne przy Swietle słonecznem zapomniał o strachach nocnych.
Powtórzył rozkaz stangretowi i zajął miejsce za karetą; konie ruszyły kłusem.
Dependenci pana Boumin pchali się tymczasem jeden przez drugiego do okien, ażeby przypatrzyć się wspaniałemu ekwipażowi.
— Zwiedzimy twoje przyszłe królestwo, piękna moja królowo... powiedział de Kerjean do Carmen.
Na nieszczęście... dodał z uśmiechem, żaden z twoich poddanych nie znajdzie się na twoje przyjęcie...
Konie były dobre, a stangret ich nie oszczędzał.
Kareta wkrótce zatrzymała się przed monumentalną bramą.
Luc i Carmen wysiedli.
Młoda kobieta spojrzała na bramę i mury, a różowe jej usteczka skrzywiły się z wyraźnem niezadowoleniem.
Nie uszło to uwagi barona i odpowiedział wierszem:
— „Nie trzeba sądzić ludzi z pozoru.“
Wyjął z kieszeni pęk kluczy oddanych mu przez notaryusza, wybrał największy, włożył w zamek i chciał przekręcić, ale nie mógł tego dokonać.