Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No86 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Jak przewidział pan notaryusz, gruba rdza obsiadła sprężyny i klucza nie można było przekręcić.
Carmen, z natury bardzo niecierpliwa, jak koń tupała nogami, a niecierpliwość jej wzrastała coraz bardziej, gdy przechodnie żdziwieni widokiem pojazdu stojącego przed hotelem Dyabelskim, zaczynali się skupiać około Luca i młodej jego małżonki.
— Niezgrabny jesteś, mój kochany baronie... rzekła po cichu cyganka, skończ już raz, proszę cię, bo inaczej wsiadam i każę stangretowi natychmiast zawrócić...
— Ależ... odrzekł Luc, trochę spokoju i cierpliwości!... Sam dyabeł nie otworzyłby tym kluczem swojego własnego mieszkania...
— No to żegnam... Pozostań tu sobie do jutra, jeżeli ci się podoba... ja nie chcę być przedmiotem ciekawości tych wszystkich głupich mieszczuchów... Powracam na wybrzeże Saint-Paul.
— Janino, proszę cię... jeszcze minutę...
— Ani sekundy... odjeżdżam...
— Każę zawołać ślusarza, i drzwi nam otworzą...
— Pewny jesteś?...
— Najpewniejszy.
— No to czekam... ale niechże się ślusarz śpieszy...
Malo otrzymał stosowny rozkaz i poleciał.
Powrócił niezadługo, prowadząc za sobą człowieka, zaopatrzonego we wszystkie ślusarskie narzędzia.