Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No86 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Człowiek ów zabrał się do roboty, i zamek o0tworzył się z przeciągłem zgrzytnięciem, na odgłos którego zadrżeli wszyscy przechodnie, skupieni w gromadkę.
— Dobrze, mój przyjacielu... rzekł Kerjean do ślusarza, ale to jeszcze nie wszystko... Pójdziesz za nami i pootwierasz, jeżeli będzie potrzeba, drzwi wewnętrzne...
Chłopak cofnął się o dwa kroki.
— Oh! co nie... to nie!... odpowiedział.
— Nie pójdziesz z nami?...
— Nie...
— Dla czego?...
— Bo to niemożebne...
— Zostaniesz dobrze zapłacony, mój chłopcze...
— Co mi tam dobra zapłata... ja za żadne skarby świata nie wszedłbym do tego domu, bobym nie wyszedł już z niego, tu dyabeł nieustannie wyprawia harce i skręciłby mi kark jeszcze!...
Lue wzruszył ramionami, ale nie nalegał.
— Zostaw nam zatem swoje narzędzia... powiedział.
— Narzędzia?... powtórzył robotnik.
— Tak.
— A czy pan będzie umiał ich użyć.
— Lepiej może od ciebie...
— No... to proszę... Szkoda, że pan odrazu nie powiedział, iż pan się zna na tem... nie byłbym sam otwierał...