Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No88 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

rzekł Luc, zaraz wszystko się skończy. Zapewniam was, że niema żadnego niebezpieczeństwa. Ci, co się tu ukrywali, uciekli już i oto im teraz tylko idzie, ażeby w ręce nasze nie wpadli.
Mówiąc to baron, doszedł do drzwi drewnianych na pół spróchniałych i usiłował je otworzyć. Ale zamknięte zostały zewnątrz przez zbiegów.
Kazał je robotnikom wywalić.
— Jedno silne uderzenie młota wystarczy!... wykrzyknął André i uderzył z całej siły.
Młot roztrzaskał drzewo na pół zgniłe, ale rozległ się zaraz metaliczny dźwięk żelaza.
Drzwi wewnątrz drewniane, obite były blacha żelazną!...
— Do dyabła... mruknął André, silniejsze są, aniżeli się wydawało, potrzeba będzie i trochę czasu i sporo siły.
— Zapewne, jeżeli będziecie się koniecznie: przytem upierać, ażeby rozbić żelazo, zauważył Luc, ale uderzając w kamienie, w miejscu, gdzie są zawiasy obsadzone, daleko łatwiej i daleko prędzej poradzicie zadaniu.
Luc miał zupełną racyę, ale i tak potrzeba było dobrej godziny, aby pokonać opór granitu.
Nakoniec osiągnięto cel zamierzony.
Jedno spojrzenie wystarczyło baronowi do przekonania się, że te drzwi prowadziły do krypt ogromnych, do tych krypt hotelu Dyabelskiego, które znał on tak doskonale i gdzie wprowadzaliśmy już czytelników naszych.
Żadna go nie omyliła rachuba.