Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No90 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

cenił jego energię zarówno przy ataku, jak i obronie...
— Oto człowiek, jakiego mi potrzeba!... pomyślał sobie i zaraz też zajął się opatrunkiem pobitego.
Ten ostatni niezmiernie ździwiony troskliwością, jakiej się wcale nie spodziewał, zapytał o jej powód z pewnem niedowierzaniem.
— Sza!... odpowiedział karzeł, później porozmawiamy, później powiem ci wszystko, co będziesz wiedzieć potrzebował. Na teraz pomyślmy o opuszczeniu tego miejsca, bo obadwa nie jesteśmy tu bardzo bezpieczni, ja bowiem mam honor być twoim kolegą, bo tak samo jak ty, czerpię dobrobyt z obcych kieszeni...
Uspokojony temi słowy, Bouton d’Or usiłował się podnieść, ale ogłuszony uderzeniem, jakie dostał i bardzo osłabiony utratą krwi, nie był w stanie utrzymać się na nogach bez pomocy Dagoberta.
Oparty na ramieniu karła, poszedł wolno przez pole do zwykłego swojego schronienia,
Doszedłszy do łomów kamiennych, nie mógł iść dalej i zemdlał powtórnie.
Dagobert wyjął z kieszeni flaszkę z wódką, wlał jej kilka kropel w usta Bonton-d’Ora, a ten zaraz się ożywił, chwycił flaszkę i wychylił z niej wszystko do ostatniej kropli.
Obfita libacya przywróciła mu siły w zupełności. W długiej rozmowie, jaka teraz nastąpiła pomiędzy znajomymi, otworzyli oni sobie swoje serca,