townie karzeł. Jeden krok nierozważny potrafiłby wszystko zgubić... Ci ludzie należą prawdopodobnie do policyi, szukają prawdopodobnie trupa, któregośmy zabrali... Trzeba, żeby sobie wyszli ztąd, tak jak i weszli, bo założę się, że na dworze czekają na nich towarzysze... Przypatrz im się dokładniej, a za chwilę postanowimy, co nam zrobić wypada... Zostań tutaj i poczekaj na mnie... ja za chwilę powrócę... Pamiętaj, żeś zawsze dobrze wychodził na słuchaniu rad moich...
Karzeł opuścił Bouton d’Ora i szybkim krokiem a po cichutku pośpieszył w stronę nieznajomych, ukrywając się ciągle przez ostrożność po za kolumnami.
Za, chwilę zginął zupełnie w ciemności.
Tak jak obiecał Bouton d’Orowi, nieobecność jego nie trwała długo.
Powrócił za chwilkę i nie czekając na zapytanie olbrzyma powiedział:
— Myliłem się, mój kumie... policya niema żadnego udziału w tem, co się dziś dzieje tutaj...
— Któż to są zatem ci ludzie?...
— Przeciwnik naszego rannego, w towarzystwie jednego z siepaczy, jacy mu dziś przy pojedynku asystowali, i ze służącym, którego pierwszy raz widzę... Służący i siepacz wydają się obumarłymi ze strachu... Mają łopatę i motykę... zamiarem ich zatem jest wykopać dół i pochować zamordowanego szlachcica...
— Co oni sobie, durnie, pomyślą, gdy ciała na miejscu nie znajdą?...
Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No90 p3 col3.jpg
Ta strona została skorygowana.