Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No92 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Widziała się silną i potężną... miała poddanych swoich...
Byli oni wprawdzie zbiorem istot najnikczemniejszych, byli szumowinami i wyrzutkami społeczeństwa... ale cóż ją to obchodziło?... Uznali ją za królową... bili przed nią czołem...
Przez całe te parę minut Carmen, cyganka, istota nie zdolna pojmować miłości, kochała de Kerjeana, który jej taki tryumf przygotował.
Luc powiedział obecnie słów jakichś parą do do jednego z towarzyszów, który się bliżej znajdował, a ten wziął natychmiast dwa kubki ze stołu i napełnił oba winem.
Luc podał jeden Carmenie, drugi sobie zatrzymał.
— Zdrowie wasze, towarzysze pochodni!... wykrzyknął, wychylając do ostatniej kropli napój, gdy Carmen w swoim tylko usta umaczała.
Nowe okrzyki rozległy się pod sklepieniami krypt, niby grzmot podziemny.
— A teraz... ciągnął Luc, pokażcie towarzysze królowej waszej niektóre z rezultatów waszej pracy...
Kilku ludzi, przyniosło z wielkiem wysileniem na silnych swoich ramionach beczkę, napełnioną do połowy pięknemi nowemi sztukami złota.
Baron wziął garść tego złota i podał go cygance.
— Patrzaj... rzekł, i podziwiaj!.. Czy mogłabyś uwierzyć kiedy, że uda się tak doskonale?... czy przypuszczasz, aby najbystrzejsze oko zdolne było rozróżnić te przepyszne monety od monet wy-