Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No93 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

były najdokładniejsze, i że dzięki policyi francuzkiej rabuś został przytrzymany.
Druga niemniej ciekawa i niemniej oryginalna anegdota.
Pan de Sartines w wielkiej był przyjaźni z panem de Berandière, jednym z wybitniejszych sądowników w Lyonie. Kiedy raz zeszli się w Paryżu, wszczęła się między nimi dyskusya co do nieomylności policyi i jej wszystkowiedztwa.
— Przyznaję — mówił pan Berandière — że pańscy agenci wiedzą o wszystkiem, co im wiedzieć potrzeba i że węszą jak dobre psy gończe, ślady osobistości podejrzanych, ale utrzymuję stanowczo, że nic nie wiedzą o ludziach, niewdających się w politykę, lub sprawy. porządku publicznego...
— Ja utrzymuję przeciwnie... odrzekł na to pan Sartines.
— Przekonany jestem — ciągnął zapalając się sądownik — że nie należąc do kategoryi podejrzanych, o których przed chwilą wspomniałem, nie ściągam na siebie uwagi pańskiej policyi i że nie dowie się ona, jak żyję i co robię...:
— Mylisz się pan i to grubo...
— Powiadam panu, że wyjadę z Lionu, przybędę do Paryża, przesiedzę tu dni parę i pan nic nie będziesz wiedział o tem... dokończył pan de la Berandière.
Pan de Sartines uśmiechnął się ironicznie...
— Obstaję przy swojem — dodał prawnik — i zakład panu proponuję...
— Przyjmuję z całego serca... O wiele chcesz się pan założyć?...