Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No94 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

mi ludźmi z pochodniami i przetrząsnął wszystkie zakręty skrypt jak najdokładniej.
Zwiedził nawet część katakumb, zajętą chwilowo przez Bouton d’Ora i Dagoberta; ale, że towarzysze barona z pewnym strachem i odrazą zachowywali się w tem smutnem przybytku śmierci, nie spostrzegli przeto bandytów ukrytych po za prawdziwą z kości ludzkich barykadą.
Nocny patrol oddalił się potem i niezadługo opuścił podziemia.
— Mój kumie, szepnął karzeł do olbrzyma, skoro tylko znikło światło pochodni, już tu niczego dobrego spodziewać się nie możemy, trzeba się zatem wynosić.
— Tak... Ale gdzie pójdziemy?... zajęczał Bouton d’Or.
— Toć znajdziemy przecie jakieś legowisko... Mam już nawet coś na widoku...
— To dobrze... A co zrobimy z rannym?...
— Zabierzemy go ze sobą... Jest mu coraz lepiej i za dwa dni będzie mówił... Za jaki tydzień, chwytniemy wykup pokaźny i wypuścimy na wolność...
— Niech i tak będzie!... Idź naprzód, Dagobercie, ja zabiorę na plecy szlachcica...
W pół godziny później, karzeł i olbrzym wyszli z podziemia, a dla uniknięcia jakiekogokolwiek niepożądanego spotkania, przesuwali się polami, przez płaszczyznę Montrouge.
Na końcu poprzerzynanej głębokiemi bruzdami drogi, na której koła ciężkich wozów, zapadały