Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No94 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Nie mógł jednak zdać sobie sprawy, wiele upłynęło czasu od tego pojedynku.
— Przypominam sobie... szeptał, że baron de Kerjean mnie uderzył i zdawało mi się, że umieram.
— Nie wiem, czy pański przeciwnik nazywał się baron de Kerjean... odrzekł Dagobert, ale wiem, że pana kazał poprostu łotrom jakimś zamordować...
— Zamordować?... powtórzył René.
— Zamordować jak najdoskonalej... Miał był na rozkazy dwóch siepaczy, ci napadli pana z tyłu, na wyraźny znak pryncypała.
Słuchając tych słów, pan de Rieux przypomniał sobie nagle, straszne twarze Moralesa i Coqnelicota, pochylone nad nim, w chwili, gdy mu się zdawało, że dusza zeń ulata.
— Tak, tak, prawda... zdaje mi się, że jeszcze widzę tych morderców... Czy to wczoraj było...
— Przed dwoma tygodniami z górą... mój szlachcicu...
René spojrzał na Dagoberta ździwiony.
— Tak... tak... mój obywatelu... zapewniam...
— A cóż się działo zemną przez te dwa tygodnie?...
— Zabraliśmy pana do siebie i pielęgnowali po rodzicielsku prawdziwie, trzymaliśmy cię jak w wacie i przyszedłeś do zdrowia... rany już się pogoiły...
— Co?.. wykrzyknął René, wyście to uczy-