Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No94 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

nili dla obcego wam zupełnie człowieka?... O jesteście najlepszymi, najszlachetniejszymi z ludzi!...
Bouton d’Or skrzywił się znacząco.
Dagobert odpowiedział z uśmiechem:
— Pochlebia nam pan, szanowny panie. Nie jesteśmy istotami tak doskonałemi, za jakie nas pan uważa, ale to pewna, że mamy dobre serca, że obchodziliśmy się z panem jak matka z synem.
— Więc... mówił René, od piętnastu dni wy czuwacie nademną?...
— Po całych dniach i nocach... szanowny panie...
— Winienem wam wdzięczność bez granic!...
— Przyznajemy to najchętniej...
— I dam wam dowód tej wdzięczności mojej...
— Liczymy na to... Niewdzięczność jest występkiem brzydkim...,
— Co mogę dla was uczynić?... powiedzcie.
— Bardzo wiele możesz!... szlachcicu.
— Nie jesteście bogaci zapewne?...
— Job na swoim, z przeproszeniem, śmietniku bogaczem był wobec nas.
— Biedni ludzie!... szeptał René. A więc ja jestem bogaty... bardzo nawet bogaty....
Dagobert i Bouton d’Or zamienili tryumfujące spojrzenia.,
— Chcę być narzędziem waszego szczęścia... ciągnął pan de Rieux, chcę godnie wynagrodzić wasze względem mnie postępowanie... ale najprzód proszę, podajcie mi moje ubranie, to, co wisi tam na ścianie...