Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No94 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Olbrzym spostrzegł, jakie zrobił wrażenie.
— Czy pan się mnie boi?... zapytał gburowato...
— Ja się nikogo i niczego nie boję... odparł dumnie René. A zresztą, ocaliłeś mi życie, jakżebym mógł się ciebie obawiać?...
— Bardzo słusznie powiedziane... a jednakże pobladłeś pan i nie wyglądasz już jak przedtem...
Pan de Rieux chciał odpowiedzieć, ale niepodobna mu było słowa przemówić.
Zaćmiło mu się w oczach, poczuł, jakby mu serce bić przestało.
— Za dużo pozwoliliśmy mu mówić... odezwał się żywo Dagobert, omdlał ze zmęczenia... Powinienem był to przewidzieć.
— Niema jednak niebezpieczeństwa, wszak prawda?... zapytał Bouton-d’Or zaniepokojony.
— Żadnego a żadnego... oświadczył Dagobert, podaj no flaszkę z wódką.
— Oto jest...
Karzeł wlał kilka kropel w usta Renégo.
Ożywiło go to odrazu i chciał się unieść.
— Nie ruszaj się pan, bardzo proszę!... wykrzyknął Dagobert. Znam się trochę na medycynie i musisz pan stosować się do tego, co ci zalecam. Za kilka dni będziesz pan już na nogach, ale dzisiaj proszę zachować się spokojnie... Porozmawiamy jutro...
René posłuszny był jak dziecko, opuścił głowę na pęk słomy, służącej za poduszkę i zasnął głęboko.
— A co?... miałem nos, wróżąc ci kurkę o zło-