Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No95 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

René bardzo blady i osłabiony jeszcze, opuścił ruderę płaszczyzny Montrouge i pociągnął ku Paryżowi, do którego miał około ćwierć mili tylko.
Z pewną trudnością przebył tę krótką przestrzeń, bo nogi uginały się pod nim, bo mu w uszach szumiało, bo zimny pot wystąpił na czoło i skronie.
Jednakże w miarę jak szedł, osłabienie ustępowało i doszedł nareszcie bez żadnego wypadku do rogatki l’Enfer.
Tu wziął dorożkę i kazał się zawieźć na ulicę Pas-de-la-Mule do pana Boumin, notarynusza, którego już znamy.
Pan Boumin aż krzyknął, zobaczywszy swojego klijenta.
— I cóż?... zapytał René, czy kochany pan mnie nie poznaje?... Tak mi się pan przypatruje, jakbym z tamtego świata powracał...
— Bo też, pan markiz, zupełnie na to wygląda... odpowiedział pan Boumin.
René zbliżył się do lustra wiszącego w gabinecie notaryusza, i zrozumiał jego ździwienie.
Lustro nie było znane w chałupie w Montrouge, pan de Rieux nie mógł tam widzieć, jaka zmiana zaszła w jego osobie przez ubiegłe trzy tygodnie.
Przeraził się sam siebie.
Chudym był, jak Morales, twarz mu wybladła, oczy zapadły i podsiniały, słowem zmieniony był do niepoznania.
— Byłem bardzo chory, kochany notaryuszu,