Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No95 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

bliżu miejsca, naznaczonego na schadzkę z Dagobertem i Bouton d’Orem.
Przybył za wcześnie — zatrzymał się zatem w karecie i dopiero gdy dziesiąta wybiła na zegarze Luksemburskim, wysiadł i wszedł na ulicę Tombe-Issoire.
Czarne chmury zakrywały księżyc, ulica pogrążona była w ciemności.
Pan de Rieux szedł wolno, żeby się nie potknąć o bruk nierówny. Szedł koło muru, otaczającego pustkę i doszedł do małej furtki, przez którą przechodził z baronem Kerjeanem.
Uważając za zbyteczne iść dalej, przystanął, a że był zmęczony, oparł się o mur trochę.
Upłynęło kilka minut.
Renégo zaczęła już dziwić niepunktualność bandytów, gdy na raz jakiś głos przytłumiony, jakby dochodzący z góry, zapytał:
— A... jest pan markiz?...
René podniósł głowę i zobaczył rysującą się w ciemości czarną postać, siedzącą na murze. Poznał głos Dagoberta i odpowiedział:
— Tak, to ja... ten sam, na którego czekacie.
— Bouton d’Or, otwórz drzwi — powiedział karzeł. Pan markiz raczy wejść, daleko nam będzie dogodniej tutaj, niż na ulicy...
René posłyszał, jak zgrzytnęły zawiasy, zawahał się instynktownie, czy przestąpić próg i oddać się na łaskę dwóch nędzników, ale zapanował nad sobą i wszedł śmiało.
Drzwi zaraz zamknięto.