Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No96 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Zaczajeni usłyszeli przypadkiem, jak jeden z tych ludzi powiedział do swojego towarzysza:
— Pamiętasz hasło na noc dzisiejszą?...
— Pamiętam... odrzekł tenże, powiedzą „złoto,“ a trzeba odpowiedzieć „żelazo.“
— Prawda, zapomniałem... Dziękuję.
Dwaj towarzysze poszli dalej i zniknęli tak samo jak i poprzedni.
Dagobertowi i Bouton-d’Orowi, awanturnikom z natury, dosyć już tego było.
Zdecydowali się w tej chwili na krok bardzo śmiały, zwłaszcza, że uzbrojeni byli dobrze i mogli bronić się w razie potrzeby.
Zeszli do cysterny, potem do tajemniczego przejścia i to przebyli w całej długości, na końcu dopiero korytarza potknęli się prawie o rodzaj szyldwacha ze szpadą przy boku i pistoletem w ręku...
Szyldwach ten zagrodził im drogę, szepnąwszy tylko:
— Złoto...
— Żelazo!... towarzyszu... odpowiedział bez wahania Dagobert.
Szyldwach zaraz się usunął i dwaj bandyci weszli bez przeszkody do podziemi, które znali jako zawsze milczące i ciemne, a które teraz płonęły światłem i wrżały życiem.
Ognie pieców walczyły ze światłem lamp, pięćdziesięciu zaś, czy sześćdziesięciu robotników, oddawało się pracy z gorączkową ruchliwością i pilnością niezmordowaną.